“Zawsze zakochiwałam się ot tak… szybko i najlepiej w jak najbardziej skomplikowanym mężczyźnie. Im więcej problemów „tym lepiej”. Miałam jakąś podświadomą chęć pomocy  i resocjalizacji takiej osoby. Choć zawsze kończyło się podobnie, a ja zostawałam z niczym, ściągnięta przez niego na moje osobiste dno, to mimo to nie miałam nauczki na przyszłość. Kończyłam jedną toksyczną relację po to, aby niebawem zacząć kolejną. Nie chcę się wybielać, robić z siebie cierpiętnicy… jasne, też wiele winy jest we mnie, bo przecież która kobieta, która się szanuje, pozwala na wprowadzenie w swoje życie zachowań, które wysoce odbiegają od powszechnie przyjętych norm…?

Nie byłam nigdy cwana, nie „leciałam” na kasę, na status społeczny, ba, nawet na to, jak facet jest ubrany. Było mi to obojętne, wręcz ciągnęło mnie do takich, którzy nic nie mają, naiwnie wierząc, że razem się „dorobimy”. No i dorobiłam się, ale problemów i rozstroju zdrowia. Wspomniałam, że naiwnie wierzyłam – to klucz: naiwność. Intuicja nie raz mi powtarzała, żeby:

– nie wiązać się

– odejść

– że z NIM nie mam przyszłości

– że jest z NIM coś nie tak

– że marnuję sobie życie

Z intuicją nierówną walkę prowadziła naiwność, wiara, miłość, ta ostatnia szczególnie miała przewagę.

Mimo swojego wieku i doświadczeń, rad Rodziny i Przyjaciół byłam totalnie zaślepiona.
Musiał jednak nadejść dzień, w którym spirala wydarzeń spowodowała wreszcie moją zmianę. Musiało dojść do tragedii, abym przejrzała na oczy. Zabrzmi brutalnie, ale musiałam dostać wpierdol od partnera, żeby skończyć z usprawiedliwianiem jego agresywnych zachowań, żeby skończyć z życiem pod permanentną jego kontrolą, oskarżeniami, wmawianiem, chorą zazdrością…

Nigdy nie myślałam, że zostanę ofiarą przemocy. Pewnie Ty jeśli to czytasz, a nią nigdy nie byłeś, teraz myślisz tak samo jak ja. Ale jeśli masz najmniejsze wątpliwości, co do zachowań partnera, czy to agresji psychicznej czy fizycznej bądź jednej i drugiej, nie wahaj się ani sekundy. Jest ciężko. Cholernie. Najpierw Ty musisz powiedzieć stop przemocy, bo Ty jesteś jej ofiarą.

Nie ma zgody na przemoc. Mówmy o tym głośno. To godzenie w fundamentalne prawo człowieka – prawo do zdrowia i życia!!! Niestety konstrukcja polskiego prawa jest tak ułomna w tym kontekście, że trudno walczyć o odseparowanie sprawcy przemocy od ofiary poprzez zakaz zbliżania się, czy też zasądzenie zadośćuczynienia ze względu na przeżyte przez ofiarę traumatyczne przeżycia. Do tej pory Polska nie wdrożyła w pełni postanowień Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ustanawia standardy działania w celu ochrony osób doświadczających przemocy i narażonych na nią.

Wiem, rozumiem to doskonale, że unikamy takich tematów. Sama tak robiłam. Widziałam kampanie reklamowe. Znane twarze aktorek ucharakteryzowane na pobite, z wypisanym na wewnętrznej stronie dłoni słowem „stop”. Szczerze? Nie robiło na mnie to wrażenia, pewnie jak i na Tobie. Oczywiście współczułam ofiarom, ale nie zagłębiałam tematu, nie myślałam o przemocy w sposób empatyczny, gdyż nie chciałam przeżywać nawet poprzez wyobrażania jakiś nieprzyjemnych sytuacji. Nie zrobiłam tego w głowie, ale doznałam tego w końcu na własnej skórze i to w dosłownym słowa tego znaczeniu.

Wielowątkowość tego tematu jest bardzo bogata. Od samego faktu przemocy wobec kobiety, po polskie prawo, bezradność organów ścigania po społeczną znieczulicę. Do tego swoistego katalogu mogę jeszcze dorzucić to, że często kobiety ofiary przemocy są wręcz piętnowane. Często, o ile nie zawsze sprawca obwinia ofiarę o wszelkie agresywne zdarzenia, wmawia sobie i otoczeniu, że to on się bronił, bądź kobieta swoim zachowaniem na to sobie zasłużyła. To absurd. Niektórzy jednak w to wierzą. Ludzie dzielą się, więc na obóz za oprawcą bądź za ofiarą. Choć wybór „obozu” powinien być jednoznaczny, to jednak znajdą się i tacy, którzy jak ja kiedyś będą ślepi na zło jakie niesie ze sobą sprawca przemocy.

Z pewnością nie wyczerpałam w pełni tematu, ale czuję że jeszcze to zrobię. Nie poddam się w imię pomocy nie tylko samej sobie, ale każdej kobiecie, której się przytrafiło bądź przytrafi to co mi. Może nie umiem opisać tego tak, aby wywołać wstrząs, ale być może ktokolwiek kto to przeczytał, bez względu na płeć, podda ten trudny temat refleksji w swoim umyśle i sercu.

Proszę o podpisanie petycji, zajmuje to kilka sekund, krócej niż napisanie sms-a, a może pomóc
w usprawnieniu polskiego prawa w zakresie przemocy wobec kobiet. To ważne. Najważniejsze, jak Twoje zdrowie i życie.

https://amnesty.org.pl/akcje/stop-przemocy-wobec-kobiet-w-polsce/?fbclid=IwAR2kALN5GB_0-GvWrWfprEhKnQuCHdYupppMHeybBph17Id-Uzo2p89otmA

Ewa Kobylińska”


Możecie porozmawiać z nami, jesteśmy dla Was na Stalowej 6a od poniedziałku do czwartku od 16:00 do 20:00; fundacja@nonlicet.pl, tel.: (71) 361 97 70. Możecie też porozmawiać bezpośrednio z Panią Ewą, do której wiele osób zgłosiło się po lekturze apelu: https://www.facebook.com/ewka988.

2021-01-19T20:00:43+00:0001 kwietnia 2019|

Przejdź do góry